Początki uczęszczania do przedszkola były dla trzyletniej wówczas Zuzi dosyć trudne. Przez pierwsze dwa miesiące porannym wyjściom z domu prawie zawsze towarzyszył płacz, krzyki i ogromny stres. W przedszkolu Zuzia niechętnie zostawała bez mamy, trzymała się jej kurczowo i nie pomagało obiecywanie nagród czy odwracanie uwagi.
Z czasem zaczęła włączać się do wspólnych gier i zabaw w grupie. Doskonale znała ich zasady i widać było, że sprawiają jej radość. Z dwiema najlepszymi koleżankami porozumiewała się, szepcząc im na ucho, zaś z paniami komunikowała się, udając szczekanie psa. Zuzia robiła to tak doskonale, że bez problemu można było domyślić się, co chce przekazać, w jakim jest nastroju i czego potrzebuje. Zuzia umiała skorzystać z toalety, ale robiła to tylko w towarzystwie swojej koleżanki Ani, z którą z czasem tak dobrze się zaprzyjaźniła, że ta pomagała jej na każdym kroku: odpowiadała za nią podczas zajęć, broniła przed niedelikatnymi uwagami kolegów, dostarczała wszystko, czego Zuzia potrzebowała.
W domu Zuzia zachowywała się jak typowa trzylatka. Bywały jednak okresy, w których Zuzia była bardzo nerwowa, władcza i nieposłuszna. Taki obraz dziewczynki był jej nauczycielce obcy, ponieważ prezentowała swoje dwie twarze: posłusznego przedszkolaka i trudnej do okiełznania córki w domu.
Ze względu na to, że Zuzia była posłuszną, cichą, wątłą dziewczynką w grupie 25 przedszkolaków, jej brak głośnej mowy nie został zauważony. Nawet gdy skaleczyła się nożyczkami podczas zajęć, nie podeszła od razu do pani z prośbą o pomoc. Dopiero pod koniec dnia zapiszczała do niej niczym mały szczeniaczek. Po roku uczęszczania do przedszkola dopiero pani logopeda zwróciła uwagę na to, że w bezpośrednim i dyskretnym kontakcie Zuzia jest spontaniczna, radosna i skłonna do współpracy, zaś w sali przedszkolnej milknie i zaczyna posługiwać się głównie gestami. Ta różnica w zachowaniu stała się widoczna dzięki temu, że pani logopeda miała szansę zaobserwować Zuzię w dwóch różnych okolicznościach: w kontakcie indywidualnym dającym poczucie bezpieczeństwa i w dużej grupie dzieci, która wywoływała lęk.
Przykład Zuzi pokazuje, jak ważna jest czujność nauczycieli i wychowawców mających najczęstszy kontakt z dzieckiem. Jest on także dowodem na to, że bardzo charakterystyczne i wydawałoby się łatwe do wychwycenia zaburzenie może pozostać niezauważone przez długie miesiące. Może być to spowodowane tym, że zachowanie dziecka jest tłumaczone jego naturalną specyficznością i podsumowywane stwierdzeniem: „On już tak ma”. Dlatego należy kłaść duży nacisk na szerzenie wiedzy o mutyzmie wybiórczym, nie tylko podstawowych informacji na jego temat, ale także kwestii mniej oczywistych, za to bardzo istotnych.
Źródło: K.Grąbczewska-Różycka, B.Ołdakowska-Żyłka, Mutyzm wybiórczy. Strategie pomocy dziecku i rodzinie. (2017)