Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.
Terapia okiem Mamy dziewczynki z MW | Rodzina | Artykuły | Poradnia Terapii Mutyzmu "Mówię"
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką dotyczącą cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

JESTEŚ TUTAJ: Strona Główna Artykuły Terapia okiem Mamy dziewczynki z MW


05 kwiecień 2017
Autor artykułu:
2341

Prawie do 4. roku życia Zosi w zasadzie nic poważnego nie niepokoiło mnie w jej rozwoju. Może była bardziej wrażliwa... Może trochę trudności sprawiało jej odnajdywanie się w nowych sytuacjach… Może czasem wydawała mi się trochę nieśmiała…

Przyszedł czas kiedy większość małych dzieci zaczyna swoją przygodę z przedszkolem. Zosia też ją zaczęła. Ponieważ bardzo chciałam żeby rozpoczęcie tego nowego etapu było jak najmniej bolesne, a przedszkole współpracowało z wykwalifikowaną kadrą psychologiczną w zasadzie od początku pójścia Zosi do przedszkola, byłam w stałym kontakcie z jej wychowawcami oraz psychologiem. Pani psycholog przychodząc na codzienne zajęcia, jako pierwsza zasygnalizowała problem: „Zosia nie mówi w przedszkolu”. Jakiś czas później padło to słowo: ‘mutyzm’. Pamietam moje pierwsze myśli – mutyzm wybiórczy brzmiał tak poważnie, a moja córka po prostu była niesmiala i potrzebowala trochę więcej czasu. Teraz, z perspektywy, widzę, że po prostu nie rozumiałam jak poważny jest ten problem. Być może, gdyby komunikat od osób opiekujących się wtedy Zosią w przedszkolu był mocniejszy, inaczej podeszłabym do niego od samego początku. Do nikogo nie mam o to żalu, bo w tym przedszkolu nie było wcześniej żadnego dziecka z mutyzmem wybiórczym. Sama nigdy wcześniej nie zetknęłam się z tą nazwą, a znając Zosię z zupełnie innej strony, po prostu liczyłam na to, że jej milczenie jest chwilowe i przejdzie samo. Teraz, po kilku latach zmagań, wiem że prawdopodobnie trwałyby one krócej, gdybym od razu trafiła do Poradni Terapii Mutyzmu „Mowie!”.

Z biegiem czasu, problem wcale nie mijał, a ja powoli zaczynałam rozumieć, że muszę się z nim zmierzyć jakoś inaczej. Zaczęłam szukać informacji na temat dzieci, które czasami milczą. Tak trafiłam na pierwsze spotkanie do Pani Basi.

Pamiętam je bardzo dobrze. Było lato, piękna pogoda, a ja siedziałam naprzeciwko kogoś, kto zadawał mi mnóstwo pytań. Ale to nie były byle jakie pytania. To były pytania, które sprawiały, że zaczęłam zwracać uwagę na inne rzeczy, myśleć inaczej i zaczęłam rozumieć..., że mutyzm wybiórczy to nie to samo co nieśmiałość, że Zosia sama sobie z nim nie poradzi, że potrzebuje profesjonalnej pomocy, że muszę być dla niej oparciem, że mutyzm wybiórczy można pokonać.

Jakiś czas potem Zosia zaczęła regularne wizyty w Poradni. Następnie nadszedł czas bardzo intensywnej i konkretnej pracy – Zosia miała terapię indywidualną, terapię integracji sensorycznej, terapie neurologopedyczną i zajęcia grupy terapeutycznej. W każdym momencie czułam, że Pani Basia czuwa nad wszystkim, jest w niej prawdziwe zainteresowanie postępami Zosi. Prawdziwe zaangażowanie nieobliczone liczbą minut, czy godzin poświęconych na terapię. Wiem, że jest to autentyczna troska.

Pani Basia była też w kontakcie z przedszkolem, prowadząc nadzór merytoryczny nad częścią terapii, która odbywała się właśnie tam. Zawsze miałam w Niej prawdziwe wsparcie. Z perspektywy rodzica dziecka z mutyzmem wybiorczym takie głębokie i autentyczne wsparcie jest nie do przecenienia. Daje siłę, gdy jej czasem brakuje. Daje motywację, kiedy ta chwilami słabnie…

Zawsze będę za to wdzieczna. Przepraszam Pani Basiu – musze to tutaj powiedzieć – uważam, że jest Pani wspaniałym człowiekiem.

Pod koniec roku tej intensywnej walki w Zosi coś drgnęło…

Zaczęłam dostawać sygnały z przedszkola – najpierw, że Zosia wydaje więcej dźwięków, śmieje się głośno. Potem Zosia zaczęła mówić do swojej Pani Neurologopedy, do swojej Pani Psycholog, do jednej z Pan Wychowawczyń w przedszkolu.

Ciągle jednak to wszystko było bardzo delikatne i niepewne, ale każdy postep, każde jej nowe osiągnięcie było i zawsze jest dla mnie świętem.

Myślę, że to co bardzo pomoglo zarówno mi jak i Zosi otworzyć się inaczej na kwestie mutyzmu wybiorczego to grupa terapeutyczna i wczasy terapeutyczne. Dlaczego? Dlatego, że kontakt z innymi ludźmi dotkniętymi tym samym problemem powoduje, że możesz siebie i swoją sytuację zobaczyć z perspektywy, w lustrze w postaci innych osób. Weryfikujesz wtedy swoje strategie radzenia sobie z różnymi sprawami, swoje umiejętności. Czasami nie widzisz pewnych spraw, dopóki nie powiedzą Ci o nich inni. Nie rozumiesz pewnych rzeczy w swoim przypadku, a możesz je dostrzec u innych i przełożyć na swoją sytuację. Kontakt z innymi rodzicami, którzy albo mają dokladnie takie same problemy jak Ty albo inne (czasem jeszcze poważniejsze) pozwala poczuć... ulgę?..., bo są inni którzy przechodzą dokladnie to samo, co Ty. Pozwalają dostrzec, że nie jesteś sam/a. Dają nadzieję...?, bo opowiadaja skąd ‘przyszli’ i dokąd ‘doszli’.

Nie czujesz się inny, jesteś w grupie ludzi, którzy nie obrażą się kiedy dziecko nie odpowie na ‘dzień dobry’, bo wiedzą dlaczego tak się dzieje.

Czasem razem śmiejesz się, czasem płaczesz. Jeśli nigdy nie byłeś/byłaś członkiem jakiejkolwiek grupy wsparcia i jeśli myślisz, że tam wszyscy mówią po amerykańsku ‘Kochamy Cię, głowa do góry’ to zapewniam, że to nie tak. To jest wsparcie, którego nikt nie musi wyrażać trywialnymi sformułowaniami. To jest pomoc, która wyraża się czasem w drobnych gestach i po prostu w akceptacji, na którą zawsze można liczyć. Bo łączy nas – nawet nie to, że mamy dzieci z podobnym zaburzeniem, ale tak naprawdę wspólny cel – robimy wszystko, żeby im pomóc.

Myślę, że z perspektywy dziecka z mutyzmem wybiórczym to też unikalna okazja żeby zobaczyć siebie w innych. I na plus i na minus. Bo są dzieci, które dały radę zrobic parę kroków więcej w terapii i są takie, które dają radę na razie jeszcze mniej. To pozwala budować siłę na zasadzie ‘a ja już umiem/mogę’ i wzorować się na tych co ‘umieją/mogą’ trochę wiecej. Czegoś takiego w codziennym środowisku przedszkolnym i szkolnym dziecko po prostu nie ma, bo tam zazwyczaj nie działa to w obie strony.

Zosia zaczęła dostrzegać wiele spraw i rozmawiać o nich. To jest proces, który kiedyś zapoczątkowany cały czas się toczy i przynosi owoce.

Nie wspominam o wspaniałej i profesjonalnej kadrze, która jest w Poradni i stanowi niezbędną bazę do tych wszystkich oddziaływań, odpowiednio to moderuje, stwarza okazje i możliwości.

Tam terapia nie ogranicza się do kilku godzin zajęć dziennie. Ona trwa caly czas.

Teraz Zosia jest uczennicą zerówki. Kontynuujemy terapię. Zosia robi ogromne postępy. Rozmawia już z kilkoma koleżankami w szkole. Rozmawia ze swoją Panią Wychowawczynią. Przed nami jeszcze długa droga i pewnie nie jeden zakręt, ale wierzę, że wszystko skończy się dobrze.

Zosia tak dużo mnie nauczyła. Jestem mamą wspaniałej 7-letniej dziewczynki.

Mama Zosi

 
Strategia pomocy dziecku z mutyzmem wybiórczym często wymaga zaangażowania wielu osób, które uczestniczą w wielu sferach jego rozwoju. Oprócz systematycznej terapii pod okiem specjalisty leczenie dziecka z mutyzmem wybiórczym opiera się na codziennych interwencjach wdrażanych przez rodziców, nauczycieli i inne bliskie dziecku osoby. W przypadku Zosi, strategia pomocy obejmowała: szkolenie dla rodziców i nauczycieli, terapię indywidualną, a później grupową, oddziaływnaia nauczyciela w szkole oraz wczasy terapeutyczne. Ich efektem jest to, że Zosia mówi w sytuacjach, w których kiedyś milczała.
 


Prawa do zdjęcia należą do peoplecreations / Freepik

Niniejszy artykuł jest chroniony prawami autorskimi przez Poradnię Terapii Mutyzmu „Mówię!”. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Informacje o autorze:

Reklamy

Reklama
Nabór dzieci do grup terapeutycznych w roku 2020
Zapisy do grup terapeutycznych dla dzieci + warsztaty psychoedukacyjne dla rodziców. Kontakt: 602-236-963.
Reklama
Mutyzm - szkolenia
Zapraszamy na nasze szkolenia w 2020 roku.