Lęk to nieodłączny element rodzicielstwa. Boimy się o nasze dzieci, bo po części taka też jest nasza rola. Dzięki naszemu lękowi możemy je uchronić przed różnymi niebezpieczeństwami, lecz nie wszystkimi.
Dziecko w przeważającej mierze uczy się na doświadczeniu. Poczuje, przeżyje pewne emocje w odniesieniu do samego siebie, dzięki czemu zdobędzie doświadczenie, którego nie odda żadna teoria, żadne słowa i przestrogi. Rozwój to ciągłe doświadczanie nowych sytuacji, relacji, emocji, przetwarzanie ich w procesie kształtowania własnej tożsamości.
Otwieranie dziecka na nowe, nie zawsze przyjemne, ale wpisane w normę naszego świata, doświadczenie, to bardzo ważny element tworzenia jego własnego „JA”, które kształtuje się właśnie w toku doświadczeń. Co więcej, głównym twórcą tej tożsamości jest samo dziecko, wszak to ono doświadcza, to ono czuje, to ono przetwarza w sobie wszystkie przeżycia – ile doświadczeń, tylu ludzi. Dlatego tak bardzo mocno i pięknie się różnimy. Różnorodność tworzy magię naszego świata, nieprzerwanie wzbudzając zachwyt dziecka.
Nowe doświadczenia dziecka to także wspaniały trening adaptowania się do warunków zmieniającego się świata, który swą różnorodnością i nieprzewidywalnością potrafi zachwycać, ale niekiedy także przerażać. Adaptacyjna funkcja lęku pozwala nam unikać sytuacji przekraczających granicę tego, co jeszcze bezpieczne. W pewnym jednak momencie lęk zaczyna szkodzić – tworzy wokół nas barierę, która odcina nas od wspomnianej różnorodności świata, którą tak pięknie potrafią zachwycać się dzieci. Jak wiele tracimy zamykając się w granicach wyznaczanych naszymi lękami… Nie warto tracić szans na smakowanie tej różnorodności, możemy jedynie starać się jej doświadczać w możliwie największym zakresie.
Ciągłe i konsekwentne przesuwanie granicy naszej otwartości na nowość i to, co budzi lęk to wspaniały sposób, by w zgodzie ze sobą czerpać ze świata więcej i więcej – nadawać mu nowe znaczenia, odszukiwać w nim własnej drogi, w której będziemy mieli poczucie zgody ze sobą i tym co nas otacza. Na tym właśnie polegają codzienne zmagania z lękiem – zarówno w przypadku rodzica, jak i dziecka.
Pierwsze próby jazdy na rowerze bez pedałów, pierwszy dzień w przedszkolu, pierwszy wyjazd na kolonie – sytuacje te potrafią być równie kuszące, jak budzące lęk i obawy. Czego potrzebujemy by przejść przez nie z poczuciem, że naprawdę posmakowaliśmy nowego kawałka naszego świata? Najprostszą odpowiedzią byłaby: odwaga. Tylko skąd ją czerpać, gdy nie możemy jej znaleźć w sobie? Zapewne tylko pełna zaufania i zrozumienia relacja jest w stanie dodać nam siły, gdy sami zaczynamy wątpić, czy damy radę.
Taki przekaz siły i odwagi z pewnością odbywa się w relacji rodzic-dziecko. Dzięki rodzicowi dziecko rozwija się, kwitnie, czuje, że może! Odważny rodzic, ufający temu, komu powierza opiekę nad dzieckiem przyczynia się do jego wielokierunkowego rozwoju. Nawet najlepszy rodzic na świecie (o ile w ogóle taki istnieje) nie dostarczy dziecku takiej wielości doświadczeń, jak zrobi to jego grupa rówieśnicza w przedszkolu, dalsi członkowie rodziny, czy koledzy na podwórku. Rodzic nigdy nie zastąpi babci, cioci, kolegi. Choć czasem trudno nam w to uwierzyć, rola rodzica jest do pewnego stopnia ograniczona, aczkolwiek niezwykle ważna, zarówno w kwestii opieki, ja również wypuszczania dziecka w świat.
Barbara Ołdakowska-Żyłka